poniedziałek, 19 września 2011

Thief: Deadly Shadows OST (2004)


Ściągać i nie gadać. Eric Brosius jest mistrzem w tworzeniu tajemniczych, klimatycznych kompozycji, które spełniają swoją "atmosferyczną" rolę także poza środowiskiem gry komputerowej (którą zresztą gorąco polecam). Próbkę jego możliwości możecie znaleźć w poście niżej. Anyways, ambient w bardzo dobrym wydaniu, polecam.

Link w "czytaj więcej".

sobota, 17 września 2011

The Keeper Library (2004)


Soundtrack do Thief: Deadly Shadows jest chyba najlepszym, jaki w życiu słyszałem. Zaprezentowany kawałek jest tego najlepszym dowodem.

wtorek, 6 września 2011

Pink (2005)


Boryska już znacie z poprzednich postów, więc nie będę zbytnio pierdolił. Na Pink, japończycy postawili tym razem głównie na połączenie punkowej energii z metalowym brzmieniem, przynajmniej w moim mniemaniu; krótko mówiąc - noise rock. Co prawda są dwa utwory dość przypominające poprzednie dokonania (Farewell lub Blackout), lecz lwia część albumu skupia się na krótkich (jak na Borisowe standardy) i mocnych utworach. Zresztą, jest to ich bodaj najpopularniejszy album, więc i wam powinno się spodobać, złośliwi mogą powiedzieć nawet, że poszli w stronę mainstreamu. Choć no i tak w tej kategorii wygrywa New Album, he he. O nim może kiedy indziej.

Link w "czytaj więcej".

In Between Words (2008)


O samym Christopherze Bissonnette nie wiem za dużo. Kanadyjczyk, działający pod egidą wytwórni Kranky, bierze nagrania orkiestrowe, mocno je później przerabiając. Przeciąga różne dźwięki, zmienia ton, dodaje różne szumy, "dronowate" odgłosy z zewnątrz i voila - apokaliptyczny ambient, jak się patrzy. W moim odczuciu, jest to bardzo mroczna płyta. Najlepiej słuchać jej późnym wieczorem, przy szklance herbaty i w ciemnym pomieszczeniu - odpowiednie przeżycia gwarantowane.

Link w "czytaj więcej".

A Trip To Marineville (1979)


Swell Maps to kolejna legendarna formacja post-punkowa, której wpływy sięgają aż do dzisiaj. Wzorowało się (czytaj - ściągało, co się da) na nich m. in. sławne Sonic Youth (sam Thurston Moore powiedział, że to jedna z jego ulubionych kapel). Głównymi postaciami zespołu byli bracia Nikki Sudden (Adrian Nicholas Godfrey) i Epic Soundtracks (Kevin Paul Godfrey) [ten drugi wygrał zresztą batalię z tak samo nazywającą się wytwórnią płytową, która w efekcie musiała zmienić nazwę]. Tychże dwóch braci nasłuchało się glam rocka (T. Rex) i krautrockowego eksperymentalizmu (Can), połączyli to z modną w tym czasie estetyką punkową... i wyszedł im jeden z najlepszych albumów końca lat '70, moim skromnym zdaniem. Słuchając tej płyty, czuję się trochę, jakbym jechał kolejką górską - wprost ku otchłaniom "manii". Zaczyna się dość typowo, od mocno punkowego H.S. Art; później napierdala Spitfire Parade, zaraz potem szaleńcze Harmony In Your Bathroom. Później jeszcze parę kawałków już trochę mniej punkowych... Aż wreszcie dochodzimy do głównego punktu programu - Gunboats:


8 minut psychodelicznego eksperymentalizmu. Brak mi słów na opisanie tego, co czuję, słuchając tego utworu. Dodajmy jeszcze 7 minut czystej improwizacji zaraz potem i wychodzą godni następcy Can. Nie mogę chyba dodać nic więcej, trzeba się po prostu przekonać samemu, jak to wychodzi w praniu.

Link w "czytaj więcej".